Na rozdrożu
- Mia
- 12 kwi 2016
- 3 minut(y) czytania
Ktoś kiedyś powiedział " Życie to sztuka wyboru... " Niestety ani sztuka, ani wybory nie należą do najprostszych czynności, bynajmniej dla mnie Oczywiście żartuję, choć może i nie? Idąc tym torem... próbowałam sztuki, a i "wyborów" podjęłam się wielu. Ani jedno, ani drugie nie doprowadziło mnie do miejsca, w którym chciałam się znaleźć. Rozczarowanie? Albo nie pojęłam powyższej konkluzji, albo moja sztuka to marność, a życiowe wybory to istna porażka. Tak czy siak straciłam nadzieję. Pogrzebałam ją wraz z ostatnim promieniem letniego słońca. Większość z was nie wie, ale miałam ciężki czas, nie pierwszy raz. Dopadły mnie smutek, przygnębienie i depresja, ale co gorsza odkryłam nowe dla mnie uczucie-beznadziei. Dawniej widziałam cel przed oczami, wiedziałam w jakim kierunku zmierzam. To było kiedyś. Potem jednak nastała głucha cisza. Przez kilka miesięcy towarzyszyło mi uczucie, które niczym gęsta mgła odcinało mnie od świata i ludzi. Znalazłam się w zupełnie obcej przestrzeni, w kompletnie nieznanym mi świecie. Uciekłam w samotność, oddaliłam się. Zimowy sen. To tak jakby zapaść w śpiączkę i czekać na bodziec. Czekałam na zmartwychwstanie, czekałam na znak. Czy się podniosłam? Być może... Nadeszła wiosna. Mamy właśnie Święta Wielkanocne. Dla nas Chrześcijan to wyjątkowy czas, czas śmierci i zmartwychwstania. Czas zwycięstwa, czas nadziei, a dla mnie być może czas przebudzenia. Chciałabym powiedzieć "narodziłam się na nowo", ale jeszcze nie potrafię, jeszcze nie. Jestem obecnie w fazie jajka. Nim się coś wykluje.., potrzeba czasu. Pojawiła się jednak iskierka nadziei. Przyznam szczerze, że straciłam już wiarę w ludzi, w świat, w politykę i całą resztę... lecz nie straciłam wiary w Boga. Tego się nie traci. Z tym się rodzi i umiera. Spędziłam wiele godzin na rozmyśleniach. To zabawne, ale kiedy wydaje ci się, że twój umysł stracił umiejętność obiektywnego analizowania, kiedy wiesz, że przestał pracować, na samym końcu, w szarej strefie dochodzi do spektakularnej dyskusji. Rozmawiasz sam ze sobą, mimo iż nic nie słyszysz. Dookoła nadal panuje mgła. Życie wypełnia szarość. Chyba dopadła mnie brutalna rzeczywistość. Broniłam się przed nią całymi latami. Poczułam ból... ból i cierpienie wszystkich i wszystkiego. Jak żyć kiedy człowiek człowiekowi wilkiem? Tak się czułam, jak kosmita. Przyszłam na świat myśląc, że to niebo. Pomyliłam się, albo nie przeczytałam dokładnie broszury. Papież Franciszek wygłosił dziś w południe orędzie. Było w nim wiele mądrych wskazówek. Jedna skierowana bezpośrednio do mnie. Moja iskierka nadziei. Nie jestem w stanie przytoczyć dosłownie co powiedział, ale znaczenie słów było mniej więcej takie... "...Do wszystkich, którzy myślą, że przed nimi już nic nie ma... Oto właśnie zaczyna się coś nowego. Oto nowy początek..." Poczułam jakby czas się cofnął. Przez chwilę znów miałam jedenaście lat i całe życie przed sobą. Życie nie jest proste, wręcz przeciwnie to coś trudnego. A tym, którzy myślą, że osiągnęli sukces, bo dorobili się pięknego domu, samochodu z gwiazdą i kilku operacji twarzy powiem Pomyłka! Skręciliście w złym kierunku. W tej grze jest inny cel. Zawróćcie, to jeszcze nie koniec. Nadal stoję na rozdrożu. Nie wiem jaki obrać kierunek. Jedno co widzę, to cel. Jest piękny i bije od niego niezwykły blask. Jest tuż przede mną, na wprost, jakby na wyciągnięcie ręki. Niestety jest daleko. Życie jest jak labirynt. Droga do celu jest długa i kręta. Nie liczy się ile razy się pomylisz, ile razy źle skręcisz. Ważne czy starczy ci siły i determinacji. Mam dylemat. Nie wiem czy skręcić w prawo czy w lewo? Tylko czy to ma znaczenie? Czasami trzeba się zgubić, by potem móc się odnaleźć. Więc oto Ja, zagubiona Mia.

Comments