[Nie]szafa zdobi człowieka
- Mi
- 31 maj 2016
- 2 minut(y) czytania
Wybrałam się dziś za zakupy do centrum handlowego. Koszmar! Nie dlatego, że chciałam. Zmusił mnie zbliżający się ślub przyjaciół. Sytuacja bez wyjścia. Szach, mat, trzeba jechać! Na szczęście parking za free. Zakupy, przecież to nic trudnego. Mam wolne dwie godziny, uwinę się bez problemu. Jeszcze starczy czasu, żeby zjeść szybki lunch i wypić kawę z koleżanką. Potrzebna prosta, klasyczna sukienka bez udziwnień. Zero wymagań. Coś w stylu seksownego, opiętego worka. Kolor ciemny, grafitowy, może jakaś szarość. Góra pół godziny. Wchodzę więc na pierwszy poziom z nadzieją, że w sklepie za rogiem zakończę poszukiwania. Niestety. Porażka No 1. Idę więc dalej. Znów nic. Ale nie poddaję się. Trzeba walczyć, a ja z tych walecznych. Do trzech razy sztuka. Jest! Zara, albo Zaraza. Nic! Pustka! Pełne rozczarowanie. Brak sukienek na tak wyjątkową okazję. No cóż, skoro już tu jestem warto kilka szmatek przymierzyć. Po godzinie spędzonej w puszcze metr na metr, wychodzę z torbą pełną letnich kreacji. Ta się przyda na wyjazd, a tamta będzie idealna na plażę. Nic się nie zmarnuje. Znacie to z autopsji drogie Panie. Szukam dalej. Zataczam więc pierwsze koło. Dodam, że długość deptaka na parterze to jakieś dwa kilometry. ...więc jakąś godzinę później i kilka kilometrów dalej, zaliczam pierwsze poddanie się. Tak na marginesie zdradzę bardzo po cichu, że nie znoszę zakupów. Oczywiście uwielbiam ładne ubrania, torebki, buty i dodatki. Jak każda kobieta lubię się czasem wystroić, ale zakupy to coś zupełnie innego. To rzeź! Nie będę ukrywać, że zataczanie kolejnego kręgu w centrum handlowych nie należy do żadnego z moich ulubionych doznań cielesnych. Istnieją znacznie ciekawsze rzeczy do roboty w środku dnia... Wiem, że teraz kilka osób dopuszcza się na mnie słownego linczu, ale cóż mogę powiedzieć... Nieeee lubię zakupów tak jak wy, dziewczyny! Kocham natomiast instytucję "stylisty osobistego". Genialna sprawa! Wie w czym się dobrze czujesz, w czym najlepiej wyglądasz, który fason najlepiej na tobie leży, co jest dziś modne, a czego należy się wystrzegać jak ognia. Kto by to wszystko spamiętał? Na pewno nie ja! Czyż to nie genialne? Oszczędzasz czas i nerwy. Osobisty stylista wydłuża twoje życie o co najmniej kilka lat. Idealne rozwiązanie dla palaczek. Taka mała równowaga w życiu. Wracając do tematu... Chodzę i chodzę, patrzę, oglądam, szukam i nic. Przyrzekam, jak cholera w dupę jeża nic! Albo projektanci powariowali, albo klasyka i prostota totalnie wyszły z mody! Zaliczam drugie poddanie. Jeszcze chwila i odklepię jak Pudzian, wsiądę w samochód i ucieknę. Ostatnia szansa! Zostało jeszcze kilka butików na piętrze. Jest nadzieja... Godzinę później i cztery kilometry dalej z trzema siatami wypełnionymi letnimi sukienkami rezygnuję z dalszych poszukiwań. Koniec! Basta! Wymiotło całą kasę z portfela! Kierunek parking. Podziękowała! Angielskie wyjście! Usłyszałam kiedyś "Kobieta po 35 roku życia prędzej zginie w zamachu terrorystycznym, niż znajdzie męża". Nie wiem jak wy, ale ja twierdzę, że o wiele ciężej znaleźć sukienkę na wesele a niżeli męża! Amen

Comentarios