Praca u Disneya
- Mia
- 15 wrz 2016
- 2 minut(y) czytania
A więc...
Jak większość z was już wie, mieszkam od niedawna w Warszawie. Od kilku "tygodni" to właśnie stara część Mokotowa stanowi moje nowe centrum dowodzenia, a może i centrum wszechświata. Tak czy siak zwracam się dziś do was z prośbą, ogromną prośbą. Może zabrzmi to dziwnie, ale szukam pracy. Dość ekstrawagancka, nazwijmy to prośba, wiem, choć pytanie o pomoc jeszcze nie padło.
Więc tak, szukam roboty. Jak to mówią od czegoś trzeba zacząć. Kilka dni temu skończyłam 37 lat. Życie zdążyło nauczyć mnie pokory. Nie liczę więc na stołek po Walcie Disneyu, ale może na kilka ciepłych wskazówek od moich najwierniejszych czytelników, szczególnie tych z Warszawy. Podobno kto pyta, nie błądzi, więc pytam. Analizując, taka prośba może zostać odebrana jako objaw słabości. Jestem tego w pełni świadoma. Czyżbym sobie nie radziła w "wielkim świecie"? Ja, która tyle gada? Sama sobie zadaję to pytanie. Czy jak napiszę, że dopiero co się sprowadziłam, zostanę choć po części rozgrzeszona? Jedno z praw asertywnych mówi "Ja Mia mam prawo sobie nie poradzić, tak samo Ty, czytelniku masz takie prawo". Każdy z was z pewnością zna treść praw asertywnych, więc nie będę rozwijać wątku. Czy jest coś złego w wyciąganiu ręki po pomoc? Z drugiej strony niektórzy mogą skrytykować mnie za chociażby arogancję, ale kto by się tam przejmował? Tylko Ja ;) Jak mawia moja córka "czasami po prostu bredzę", wiem.
Życie to ciągłe zmiany. Jestem chodzącym na to dowodem. Mogliby zamknąć mnie w laboratorium i robić testy, bez końca. Kiedy zerkam wstecz widzę bałagan i plątaninę zdarzeń, sinusoidę. Raz na górze, raz na dole, raz na wozie, raz... Jestem pokręcona, a w mojej głowie panuje wieczny chaos. Życie zdążyło mnie doświadczyć i złamać nie raz. Nauczyłam się upadać, ale i podnosić, dlatego nie boję się zmian. Każdą zmianę traktuję jak nową, piękną i ekscytującą szansę od losu. Czasami niestety źle skręcę, nic na to nie poradzę. Jak to mówią "ciągnie wilka do lasu". Czasami też się boję, jak każdy. Ale strach szybko mija. Za to nie brakuje mi kreatywności i wyobraźni, a tego jak wiem, nie można tak po prostu się nauczyć. Może tak się składa, że ktoś z was szuka "mnie" do swojego zespołu? Piszcie, proszę. Będzie mi niezmiernie miło móc poczuć wasze "słowa otuchy". Z góry dziękuję wszystkim, którzy napiszą i tym którzy bardzo by chcieli, ale zapomnieli.
Dużo Miłości na dziś i jutro!
Mia
Ps. Co do "a więc..." na wstępnie, wskazówka znajduje się w poniższych tekstach. I dziękuję za życzenia urodzinowe. Kto wie, może któreś się wreszcie spełni.

Comments