top of page
Szukaj

Aborcja

  • Mia
  • 4 paź 2016
  • 4 minut(y) czytania

Od kilku dni tylko jeden temat wisi w powietrzu. Aborcja i prawo do skorzystania z niej w wyjątkowej sytuacji. Czarny protest, który odbył się w dniu wczorajszym w niemal wszystkich większych miastach Polski, jak również w Londynie, Berlinie, Helsinkach, nie pozwolił mi na milczenie. Dłuższy czas starałam się nie zabierać głosu, ale miarka się przebrała.

Jestem matką. Moja córka ma dwanaście lat. Nie wyobrażam sobie życia bez niej. Jest piękna, mądra i ma długie nogi, czego jej zazdroszczę, ale co najważniejsze urodziła się zdrowa. To kluczowe słowo. Pamiętam długie dziewięć miesięcy stresu, niepokoju. Czy moje dziecko urodzi się normalne? Miałam to szczęście, ale nie każdy je ma. Co by było gdyby moja córka urodziła się chora? Co gdyby stwierdzono u niej wadę nie do wyleczenia? Jak bym się zachowała? Jak wyglądałoby życie moje i moich bliskich? Jak wyglądałoby życie chorej dziewczynki? Czy byłaby szczęśliwa?

Mówimy dużo o tematach, o których nie mamy zielonego pojęcia. Zabieramy głos w sprawach, które nas nie dotyczą. Walczymy o wolność, ale czy wiemy co ona oznacza? Jak jest tym razem?

Aborcja.

Czy jestem za mordowaniem nienarodzonego poczęcia? NIE! Stanowcze NIE! Ale czy pozwoliłabym aby moja kilkunastoletnia córka urodziła dziecko, zgwałcona przez kolegę z klasy? NIE! Stanowcze NIE! I chyba tego dotyczy ten spór "Wolności". Czasy, w których żyjemy nie są łatwe. Nieustannie walczymy, zmagamy się z losem. Po latach wojen i cierpienia doszliśmy do wniosku, że życie polega na tym by być szczęśliwym, by spełniać własne marzenia, by iść w wybranym kierunku, by samodzielnie podejmować decyzje, ale także by móc popełniać błędy i uczyć się na nich. Na tym właśnie polega życie.

Kilka lat temu odwiedziłam Indie. To co tam znalazłam, to co tam odkryłam i widziałam. Setki bezdomnych dzieci w przeróżnym wielu. Od roczku po piętnaście lat. Brudne, niedożywione, porzucone, wykorzystywane, bite, mieszkające na tonach rozkładających się śmieci. Dziesiątki, setki, a kto wie, może nawet tysiące i to w samym Delhi. Tak wygląda nasz świat. W niedzielę tłumy biegną do kościoła by zająć miejsce w pierwszej ławce i dać papierek na tacę. Ale kto da skromną monetę żebrakowi sprzed kościoła? Taki jest nasz świat. Jesteśmy brutalni, próżni, pełni osądów i hipokryzji. Zamykamy umysły dla spraw niewygodnych i udajemy ślepców. Tak, aborcja jest zła. Jest zła wtedy gdy młoda, piękna dziewczyna mająca u boku kochającego męża czy wieloletniego chłopaka chce usunąć ciążę. To jest złe! Nie ma co do tego wątpliwości. Ale czy młoda kobieta, przed którą całe życie, przed którą studia ma urodzić chore dziecko skazując w ten sposób siebie, własną rodzinę i dziecko na wieczną katorgę? Bądźmy szczerzy, bądźmy realistami. Chore dzieci nie są szczęśliwe, ich rodziny także nie. Każdego dnia w telewizji, czy to na Fb pojawia się komunikat "Błagam Pomocy! Moje dziecko umiera!". Spoglądasz na zdjęcie niemowlęcia, którego twarz nie przypomina twarzy dziecka. Dziecko nie słyszy, nie widzi, za to czuje okropny, przerażający ból, większy od bólu jego matki, ojca, babci i dziadka. Niżej pod zdjęciem widnieje napis "Zbieramy pieniądze dla Kamila. Potrzebujemy 2 mln $ na operację w Stanach". Czy to dziecko w ogóle przeżyje? Czy waszym zdaniem narodziny tego dziecka były cudem? Cudem będzie jeśli rodzina się utrzyma i nie rozpadnie. Oto będzie prawdziwy cud. Młoda dziewczyna rzuci studia, tak jak jej chłopak. Chcieli się pobrać, ale wszystkie pieniądze poszły na leczenie. Rodzice zastawili dom, sprzedali samochód, ale to za mało. Ich życie stało się koszmarem, ale duma, wiara i nadzieja nie pozwalają im się do tego publicznie przyznać. Kochają swoje dziecko nad życie, w końcu to ich syn, córka, ale czy są szczęśliwi?! Oto na oczach tysięcy ludzi rozgrywa się prawdziwa ludzka tragedia. Cud? Jaki cud?!

Wierzę w Boga i wierzę w istnienie duszy. Tak, jestem Katoliczką. Wierzę w piękny obraz rodziny. Dziewczyna poznaje na studiach chłopaka. Chwilę po obronie pracy magisterskiej zaręczają się. Kilka miesięcy póżniej biorą ślub. Dwa lata później starają się o dziecko. Po dziewięciu miesiącach przychodzi na świat piękna, zdrowa i uśmiechnięta istota. Wielkie szczęście. Piękna rodzina, wspaniała historia. Wspaniały obraz. Każdy chciałaby tak żyć. Każdy chciałby mieć idealne życie. Spotkać wspaniałego mężczyznę, cudowną kobietę. Żyć w szacunku i spokoju, mieć bezpieczny dom. I oto pojawia się "chcieć a mieć". Wierzę, że to możliwe, wierzę... Kościół ma piękny scenariusz na życie, wręcz idealny. Ale co z ludźmi, których los potraktował inaczej? Co z kobietami, które samotnie wychowują dzieci? Co z dziećmi z zespołem downa, które rodzice oddali do ośrodka, gdyż nie byli w stanie poświęcić własnego życia, własnej kariery, życia?

Dziecko to piękna sprawa, ale wtedy kiedy jest rodzina, wtedy kiedy jest miłość, są pieniądze i jest zdrowie. Kiedy jest dach nad głową i kiedy jest co do garnka włożyć. Kiedy dziecko ma kredki, ołówki i zeszyty do szkoły, a inne dzieci nie naśmiewają się z niego. Wtedy jest pięknie.

Życie nie jest proste. Po rozpatrzeniu wszystkich za i przeciw, po długim namyśle jestem za tym, by kobiety mogły o sobie decydować. Z rozwagą i rozsądkiem, ale po swojemu. To nasze prawo i nikt nie powinien nam go odbierać. Każdy z nas ma sumienie i przeczucia, wie co dla niego dobre, a co nie. Niech ono decyduje, a dusza jeśli ma przyjść na świat to i tak przyjdzie. Chyba zapomnieliśmy, że Bóg jest wszystkowiedzącą energią i z pewnością ma na wszystko swój własny plan. Jeśli stworzył nas na swoje podobieństwo, jak oznajmia Biblia... zna nasze myśli i plany i z pewnością do nas mówi, mówi do każdego z osobna. Więc niech każdy wsłucha się we własne myśli i postępuje zgodnie z własną wolą, a kościół niech się modli.

Mia


 
 
 

Comments


© 2016 created by Mia Docci 

Blog z charakterem

  • Facebook Clean
  • Facebook - Grey Circle
bottom of page