ŹRÓDŁO fragment książki
- Mia
- 4 cze 2017
- 8 minut(y) czytania
WSTĘP
Na moje trzydzieste trzecie urodziny dostałam od przyjaciół kilka książek o tematyce psychologicznej. Jedna z nich od razu wpadła mi w oko. Ładna okładka i ciekawy tytuł. Opis też brzmiał interesująco. Autor zapewniał, że po jej przeczytaniu moje życie ulegnie totalnej metamorfozie. Zmieni się nie tylko przestrzeń wokół mnie, ale także ja sama. Wreszcie będę szczęśliwym człowiekiem. Pomyślałam, to jest to i natychmiast zabrałam się do czytania. Kilka tygodni później mimo obietnic redakcji, moje życie nadal wyglądało tak samo. Dopadło mnie lekkie rozczarowanie, ale nie poddałam się. Sięgnęłam po kolejny z papierowych prezentów. Tym razem autor, sławny amerykański psycholog, uznawany za guru w swojej dziedzinie, opowiadał o mocy przyciągania i o tym, że w życiu wszystko jest możliwe.
Hmmm… ciekawe. Chcesz nowe ferrari? Bach! Wystarczy, że o tym pomyślisz, a za miesiąc na twoim podjeździe znajdzie się nowiutka, wypolerowana, lśniąca bryka. Wow! Czy to jest w ogóle możliwe?
-A co z kolorem? W końcu jestem kobietą. Kolor odgrywa niezwykle istotną rolę!
-Oczywiście możesz wybrać kolor! -Wykrzyknął podekscytowany głos z książki -Czerwone? -spytał. Kiwnęłam głową na tak. -A więc dla tej pięknej pani jedno czerwone ferrari na już!
Niestety do dziś dnia żadne czerwone cacko nawet nie zaparkowało przed moim domem, ale jednego jestem pewna, warto marzyć! Dlaczego nie udała się ta sztuczka, co poszło nie tak? O tym międzyinnymi jest ta książka.
Odpowiedz sobie szczerze na kilka pytań. Po pierwsze, ile poradników obiecujących złote góry przeczytałeś w ciągu ostatnich paru lat? Po drugie, jaką ilość technik samodoskonalenia poznałeś do tej pory i z ilu korzystasz na co dzień? Jak często wmawiano ci, że do szczęścia wystarczy jeden krok? Aż nadto, prawda? W moim przypadku wyglądało to tak. Kończyłam jeden bestseller z dziedziny psychologii i zaraz brałam się za następny. Żaden nie był na tyle konkretny, na tyle błyskotliwy i inspirujący, bym go w ogóle skończyła. Każde dzieło zawierało mądre i cenne porady, ale ani jedno nie dawało poczucia spełnienia. Poza tym nie byłam w stanie znaleźć książki, której treść spajałaby wszystko w jedną, uczciwą całość. Dziesiątki tytułów, setki tematów i zero konkretów. Lanie wody i owijanie w bawełnę. Czasami miałam wrażenie, że znów wertuję kartki podręcznika od marketingu, spłodzonego przez grupę amerykańskich czarodziejów.
Szybko wyrosłam z bajeczek o złotej rybce, która niczym lampa Aladyna spełnia wszystkie życzenia bez zastanowienia, jak leci. Problem polegał na tym, iż każda książka skupiała się na czymś innym. Jedna mówiła o przyciąganiu pieniędzy, druga wyjaśniała, jak znaleźć idealnego partnera, trzecia opisywała procesy zachodzące w mózgu. Od klasycznej psychologi, po fantastykę naukową, astrologię, religię, medycynę niekonwencjonalną, fizykę kwantową, kończąc na fragmentach z Biblii. Zaczęłam więc grzebać jeszcze głębiej. Brakowało mi jasnych, przejrzystych odpowiedzi, brakowało mi ŹRÓDŁA, uniwersalnej wiedzy dotyczącej życia. Wszędzie tylko długie wywody, analizy, spekulacje i coraz to ciekawsze twierdzenia. A gdzie konkret pytam?! Moja już długa lista pytań jeszcze bardziej się wydłużała, a w mojej niespokojnej głowie panował coraz to większy mętlik. Szukanie prawdy, jak widać bywa trudne, wymaga czasu i niekiedy ogromnych pokładów cierpliwości. Poradniki dają człowiekowi zastrzyk pozytywnej energii. Dokładnie taki jest ich cel. Na początku masz ochotę skakać, jesteś pełen entuzjazmu. Wraca zapał do pracy, pojawia się nadzieja i wiara. Dumny niczym Fenix odradzasz się z popiołów. Chcesz przenosić góry i wszystko wydaje ci się możliwe. Czujesz Moc rozpierającą cię od środka. Stajesz się rycerzem Jedi. Towarzyszy ci hardy okrzyk Będzie dobrze! Dam radę! W imię posępnego czerepu, mam władzę! To z bajki He-Man jeśli nie pamiętacie.
Za każdym razem, gdy tylko zbliżałam się do punktu kulminacyjnego kolejnego poradnika, tak właśnie się czułam. Byłam gotowa walczyć o siebie i swoje marzenia. Niestety ten entuzjazm szybko mijał, opadał niczym poranna mgła. Nowo odkryta wiedza dawała mi potężnego kopa do działania i wymuszała chwilową zmianę postawy. Przez moment czułam się, jakbym stała w strugach oczyszczającego deszczu, bezpieczna, wyciszona, pełna Miłości do siebie i świata. Tkwiłam w martwym punkcie, mimo iż wydawało mi się, że pędzę przez życie z prędkością nadświetlną. Złudzenie, pozorne wrażenie, ulotna chwila. Kilka tygodni i parę niepowodzeń później zaliczałam pierwszy, niewielki dołek, potem drobny konflikt z rodziną i sytuacja diametralnie ulegała zmianie. Znów moim wnętrzem władał chaos. Sinusoida powracała. Powracały też lęki i niepokoje, duchy przeszłości wybudzały się jeden po drugim. Pustka ogarniała pozornie niezmąconą rzeczywistość. Niemoc wdzierała się w moją codzienność niczym fala tsunami, niszcząc wszystko na swojej drodze. Kolejna książka i następna, jeszcze potężniejsza dawka pozytywnych słów, i tak bez końca. Raz w górę, raz w dół. Rollercoaster, jak w wesołym miasteczku. Oto wcześniejsza ja i moje życie. Ciągła huśtawka nastrojów, wzloty i upadki, niekończące się pasmo problemów, nieprzemijający stres. Dziś, gdy znajduję się już w zupełnie innym punkcie, mogę mówić szczerze i bez ogródek. Nie wstydzę się siebie, swojej przeszłości, krytyki ze strony najbliższych. Kiedyś było to niemożliwe. Zdanie rodziny, kolegów czy koleżanek liczyło się bardziej a niżeli ja sama. Działałam przeciwko własnym przekonaniom, depcząc i okaleczając to co moje, unikatowe, to co we mnie. Kierowały mną: brak obiektywnej oceny sytuacji, brak konsekwencji w działaniach, ciągłe zrzucanie winy na innych, brak odpowiedzialności za swoje czyny i decyzje. Poza tym cała masa mechanizmów obronnych, jak chociażby wyparcie. Tak działa nieświadomy człowiek i tak też postępowałam ja. Prościej zamieść problem pod dywan, a niżeli stanąć z nim twarzą w twarz. Niekiedy ucieczka wydaje się jedynym słusznym wyjściem z sytuacji. Niestety nie da się uciec przed samym sobą, a tym bardziej przed przeznaczeniem. Dziś to wiem. Życie nauczyło mnie szybko biegać. Biegałam bez przerwy niczym Forest Gump, nie oglądając się za siebie. Z czasem nie byłam w stanie się zatrzymać. Ale kiedy już stanęłam wpadał na mnie rozpędzony peleton skumulowanych problemów. Brakowało mi specjalistycznej wiedzy i odpowiedniego nauczyciela, z którego pomocą byłabym w stanie raz na zawsze przełamać schematy, wyzbyć się stereotypów zakorzenionych w najgłębszych zakamarkach okaleczonego Ja. Wtedy w moim życiu pojawiła się Lidia i ocaliła mnie.
Twoje życie jest przyjemne, ale nie jest tym o czym zawsze marzyłeś. Nie czujesz się do końca spełniony. Brak ci wyższego celu. Jesteś rozczarowany i na siłę akceptujesz własną teraźniejszość. Boisz się zmian, mimo iż o niczym innym bardziej nie marzysz. Udajesz zadowolenie przebywając wśród ludzi. Samotność cię okalecza. Jesteś znużony i przemęczony codziennymi problemami. Zwykła egzystencja po prostu cię dobija. Nie widzisz sensu w tym co robisz. Praca cię męczy, rachunki przyprawiają o zawrót głowy, a partner nieustannie marudzi. Dzieci sprawiają coraz więcej kłopotów, jakby ich zadaniem było karanie rodziców za ich własne niedoskonałości. Starasz się zmienić swoje życie, ale niczym sprężynka, za każdym razem wracasz do punktu wyjścia. Czasami masz ochotę wszystko rzucić i wyjechać na bezludną wyspę, ale brak ci odwagi by ruszyć się z miejsca. Starasz się być odpowiedzialny za siebie i swoich bliskich. Przecież tak wypada. Miałbyś tak po prostu zostawić ten cały zgiełk w cholerę i iść, nie oglądając się za siebie? Tylko dokąd?
Tęsknisz za wolnością i ciszą, choć z drugiej strony lękasz się samotności, odrzucenia, braku akceptacji ze strony świata. Pragniesz tylko ukojenia. Zamiast tego w koło zamartwiasz się i nieustannie myślisz negatywnie. Jesteś tego w pełni świadom, ale brak ci motywacji, świeżej energii do działania i przewodnika, osoby która niczym neon wskazałaby drogę w ciemności. W końcu tyle razy podejmowałeś walkę o siebie i swoje istnienie. Zmarnowałeś tylko czas i pieniądze. Łudziłeś się, że los zrobi to za ciebie. Po latach tkwienia w bezruchu odkryłeś, iż twoja codzienność pozbawiona jest treści. I co z tego? Tkwisz w niej dalej, gdyż nie masz odwagi by cokolwiek zmienić. Pewnego pochmurnego dnia poddałeś się, pogodziłeś z losem. W końcu brak ci polotu, talentu, odwagi i szczęścia by spełnić marzenia. Inni mają możliwości, których nie było ci dane otrzymać. Lepsze dzieciństwo, bogatsi rodzice, porządne wykształcenie, długie nogi, większe cycki, bujne włosy, rozbudowane poczucie własnej wartości i prawo jazdy zdane za pierwszym razem. Ciągle tylko wymówki, głupie usprawiedliwienia. Niańczysz się ze sobą jak dziecko. Spoglądasz teraz w kierunku przyjaciół i pytasz sam siebie „czemu oni mają więcej niż ja?!” W końcu walisz pięścią w stół i zaczynasz szukać pomocy, chcesz coś zmienić, ale nie wiesz jak, nie wiesz gdzie szukać pomocy… Oto moja i być może twoja historia.
Przeczytałam kilkadziesiąt książek do połowy i być może drugie tyle prawie do samego końca. Zaliczyłam wieloletni kurs samodoskonalenia oraz rozwoju osobistego. Należałam nawet do przykościelnej grupki sfiksowanych katolików i to dwa razy. Wszystko po to, by uzyskać odpowiedź na najbardziej nurtujące pytanie wszech czasów Jak być szczęśliwym? I wiecie co, udało się! Zajęło mi to wiele lat, kosztowało sporo nerwów, wyrzeczeń, poświęceń i pieniędzy, ale dokonałam tego, odnalazłam ŹRÓDŁO.
Nie raz i nie dwa dostałam od życia po pysku, ale z perspektywy czasu przyznam, było warto nadstawić drugi policzek! Wreszcie odkopałam klucz do bram szczęścia i teraz z pełną świadomością mogę powiedzieć CHCE MI SIĘ ŻYĆ!, mimo iż przede mną jeszcze nie jeden most do pokonania.
Książka, którą trzymasz w dłoni może stać się twoim świetlistym drogowskazem, jeśli tylko będziesz uważny, sumienny i pracowity. To tylko instrukcja, ale pełna wartości i konkretnych wskazówek. Potraktuj tę wiedzę z pokorą, powagą i należytym jej szacunkiem, a otrzymasz to, czego szukasz. Odnajdziesz swoje własne, osobiste ŹRÓDŁO SZCZĘŚCIA!
Ten skromny zwój papieru nie jest poradnikiem, a ja nie jestem psychologiem z dwudziestoletnim stażem. Jestem młoda kobietą z krwi i kości, która wiele w życiu przeszła i która nigdy nie przestała szukać odpowiedzi na pytania dotyczące życia, śmierci, szczęścia i pokoju. Moja mentorka i wieloletnia nauczycielka powiedziała mi kiedyś, że wiedzą należy się dzielić, bo tylko wtedy rozwój ma jakikolwiek sens.
Chyba dorosłam do tego, by wreszcie przekazać ją dalej. Opowiem swoją historię i przedstawię własny punkt widzenia. Kto wie, być może okaże się, że postrzegamy świat podobnie i moje osobiste szczęście oznacza dla Ciebie coś podobnego. Oto odkrywam przed tobą całą prawdę o sobie i moim osobistym ŹRÓDLE SZCZĘŚCIA.
CI, KTÓRZY DOBROWOLNIE WYCHODZĄ Z CIENIA, SĄ BARDZIEJ FAWORYZOWANI NIŻ CI, KTÓRZY POZOSTAJĄ PASYWNI LUB NIEŚMIALI
WPROWADZENIE
Szczęście. Dla każdego oznacza coś innego. Jedni za szczęście uważają wygraną na loterii, inni zdobycie wymarzonej posady czy narodziny syna. Nad tym, co uszczęśliwia każdego z nas, nie będziemy się rozwodzić. Jak to mówią „dla każdego coś innego”. Jesteśmy różni i mamy różne potrzeby. Chciałabym bardziej zwrócić uwagę na pewną nieprawidłowość w rozumieniu słowa szczęście. Wielu z nas mylnie patrzy na owe pojęcie i utożsamia je przeważnie z rzeczami materialnymi. A przecież szczęściem nazywamy stan umysłu. Bo czy szczęściem jest nowy samochód? Nie! Samochód to rzecz, dzięki której odczuwamy przypływ pozytywnych emocji, czyli radość. To samochód wywołał w nas tę niezwykłą reakcję i jesteśmy mu za to bardzo wdzięczni, ale to nie on jest naszym szczęściem. Liczy się odczucie, to co w nas, a nie na zewnątrz. Ja też skakałabym z radości na wieść o nowym aucie. Gdybym dostała Range Rovera w kolorze szarym pewnie i przez tydzień. Któż by się nie cieszył? Ale czy inna, o wiele drobniejsza i mniej kosztowna rzecz, nie byłaby w stanie przywołać podobnej reakcji? Wielu psychologów, lekarzy, terapeutów, duchownych, przypomina o radowaniu się z małych rzeczy. Nie wiem czy istnieje na świecie choć jeden człowiek, który nie zna tego pojęcia? Jest nawet takie powiedzenie „małe rzeczy cieszą najbardziej”. Niestety to nie takie proste. Są setki książek, tomy prac naukowych, jest wiele długich wywodów na ten temat i wierzcie mi, to co proste, bywa w życiu najtrudniejsze. Papier jest cierpliwy, przyjmie wszystko, jak mawiał mój nauczyciel techniki w szkole podstawowej, ale z realizacją bywa czasami o wiele trudniej.
Tak więc opowiem wam, czym dla mnie jest szczęście i jak udało mi się je odnaleźć. Przeprowadzę was punkt po punkcie przez moim zdaniem najistotniejsze jego elementy. Pokażę co w drodze do ŹRÓDŁA sprawiło mi najwięcej trudności i nad czym warto się pochylić. Oczywiście są to tylko wskazówki i proszę, aby traktować tę książkę, jako osobiste lustro autora. Tym samym nieskromnie uważam, iż ta drobna garstka wiedzy wystarcza, by obudzić w sobie chęć bycia szczęśliwym, a to już coś. Otrzymacie kilka bezcennych instrukcji, ale co najważniejsze będę z wami całkowicie szczera. Zadaniem tej książki jest uszczęśliwienie, wytyczenie nowej ścieżki, ukazanie prawdy, nawet jeśli dla wielu wyda się zbyt trudna czy niewygodna, a nie mydlenie oczu. Otwórz swój umysł i serce. Czytaj w skupieniu, z dala od zgiełku. Skoncentruj się i podkreślaj istotne dla ciebie fragmenty magicznym ołówkiem dołączonym do książki. Czytaj po swojemu i w soim indywidualnym tempie. Nie spiesz się. Odnajdź to, czego szukasz. Powodzenia.
Powiadomię Państwa o terminie wydania.

Comments